Strona:PL Bronte - Villette.djvu/699

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XXXV
JASNOŚĆ SŁOŃCA

Paulina zrzekła się wprawdzie dalszej wymiany listów z Grahamem dopóki nie uzyska zezwolenia ojca swojego na tę korespondencję, ale doktór Bretton nie mógł przebywać o milę od „Hôtel Crécy“, nie urządzając się tak, aby móc często odwiedzać jego mieszkańców. Oboje zakochani mieli zrazu, jak przypuszczam, szczery zamiar trzymać się wzajem zdala od siebie; wierni też byli tym zamierzeniom, o ile dotyczyły one wyraźnych konkurów, uczucia wszakże, jakie żywili wzajem dla siebie, zbliżały ich coraz bardziej.
Wszystko, co było najlepsze w Grahamie, porywało go ku Paulinie; wszystko co miał w swojej naturze wzniosłego i szlachetnego, wyzwalało się w nim i potęgowało w jej obecności. Intelekt jego brał, jak sądzę, słaby udział w poprzednim jego adorowaniu Miss Fanshave, teraz wszakże wchodziły w grę wszystkie jego władze umysłowe, najwyższe umiłowania i wzloty jego ducha. Wszystkie one, podobnie jak wszystkie jego uzdolnienia, pożądały dla siebie odżywki, wdzięczne za jej znalezienie, ilekroć to się wydarzało.
Nie powiem, aby Paulina rozmyślnie naprowadzała Grahama na rozmowy o książkach, albo też postanowiła sobie pobudzać go do rozważań na ich temat, czy do zastanawiania się nad rozmaitymi sprawami, a tym bardziej, aby miała specjalnie na względzie kształcenie i rozwijanie jego umysłu: nie wyobrażała sobie wcale, aby umysł jego mógł być w jakimkolwiek kierunku doskonalony jeszcze i rozwijany. Uważała doktora Johna za skończoną doskonałość. On sam, przypadkiem, w początku swojego częstszego bywania w Hotel Crecy, wspomniał o

311