Strona:PL Bronte - Villette.djvu/626

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XXXIII
MONSIEUR PAUL DOTRZYMUJE PRZYRZECZENIA

Na dzień pierwszy maja otrzymałyśmy wszystkie — to znaczy dwadzieścia stałych pensjonarek i cztery nauczycielki — nakaz zerwania się o piątej z rana, aby o szóstej być gotowymi do wyruszenia pod przewodem profesora Emanuela, który miał wyprowadzić nas z Villette, spełniając obietnicę urządzenia dla nas śniadania na łonie natury. O ile łaskawy czytelnik przypomina sobie może, nie miałam zaszczytu zostania zaproszoną w momencie pierwotnego projektowania wycieczki — wprost przeciwnie, wyraźnie byłam z niej wykluczona. Kiedy jednak wspomniałam o tym obecnie, chcąc dowiedzieć się, jak mam postąpić, zostałam zamiast odpowiedzi, mocno pociągnięta za ucho, bojąc się więc narazić drugie ucho na takie same potraktowanie, nie stawiałam już więcej pytań, ani też nie wysuwałam żadnych dalszych trudności.
Je vous conseille de vous faire prier![1] — ostrzegł mnie Monsieur Emanuel, zagrażając władczym gestem całości drugiego ucha. — Jeden napoleoński poczęstunek wystarczał mi jednak w zupełności, od razu też zdecydowałam się na wzięcie udziału w wycieczce.

Ranek był ciepły i pogodny, niczym letni, ożywiony trelami ptasimi, rozbrzmiewającymi w ogrodzie. Zwiewne welony mgły, unoszącej się sponad sperlonej rosą ziemi i trawy, zapowiadały upał. Wszystkie orzekłyśmy, że będzie gorąco, z przyjemnością też odrzuciłyśmy cięższe wełny, strojąc się zamiast nich w suknie, odpowiednie na słoneczną pogodę. Czyste, świeże wzorzyste perkaliki su-

  1. Niech się pani waży tylko dać prosić!
238