Strona:PL Bronte - Villette.djvu/478

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

goś mocnego za pomyślne Boże Narodzenie i wznieść toast na cześć Starej naszej Anglii.
Gdy więc hrabia grzał się przy kominku, a Paulina Maria uwijała się radośnie dokoła niego, tańcząc jak sylfida po obszernej, niby hall, kuchni, dawała pani Bretton osobiście wskazówki Marcie jak odpowiednio zaprawić korzeniami grog, który po przelaniu go do herbowej flachy Brettonów, podany był parujący obu panom po kolei w tym samym srebrnym kielichu, w którym rozpoznałam chrzcinowy kubek Grahama.
— To na cześć Auld Lang Syne — rzekł hrabia, podnosząc w górę kubek. A potem, zwróciwszy się ku pani Bretton, wypowiedział toast swój starym szkockim narzeczem.
— Po szkocku, po szkocku! — zawołała Paulina — ojczulek mówi po szkocku! Sam jest Szkotem po części. Nazywamy się Home i De Bassompierre, jesteśmy Kaledończykami i Szkotami zarazem.
— A czy to jest szkocki taniec, który tańczysz, mała czarodziejko z Highlands?[1] — zapytał ją ojciec. — Tylko patrzeć, Mrs. Bretton, jak w samym środku kuchni pani utworzy się zielony kołowrót. Nie mogę wcale ręczyć za tego skrzata — dziwne z niej stworzonko.
— Poproś ojczulku Lucy Snowe, żeby zatańczyła ze mną. Wiesz? — to Lucy Snowe!
Pan Home — tyleż w nim było zwykłego, skromnego pana Home‘a, ile dumnego hrabiego de Bassompierre — wyciągnął do mnie rękę, zapewniając uprzejmie, że doskonale mnie pamięta. Gdyby nawet własna jego pamięć miała go zawieść, córka jego tak często powtarza moje imię, że musiał je zapamiętać. Tak często imię moje i nazwisko obijało się o jego uszy, tyle słyszał z ust Polly opowiadań o mnie, że muszę z konieczności wydawać mu się dobrą znajomą.

Wszyscy z kolei pokosztowaliśmy gorącego grogu, z wyjątkiem Pauliny, której pas de fée — taniec czarodziej-

  1. Highlands — górska okolica północnej Szkocji.
90