Strona:PL Bronte - Villette.djvu/471

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wała być osobliwie interesującą. Ale Paulina Maria de Bassompierre wyrosła na piękną młodą dziewczynę, nie uderzającym może od razu oczu wszystkich pięknem róży, pięknem krągłych, pełnych kształtów, ani także białoróżową cerą i złocistością włosów jej kuzynki, Ginevry. Jej siedemnasta wiosna przyozdobiła ją subtelnym czarem, nie polegającym na świetności karnacji, mimo że cera jej była jasna i przejrzysta; ani też na klasycznej regularności i harmonijności kształtów, jakkolwiek miała śliczne rysy i nieskazitelnie kształtne ręce i nogi, ale raczej na promienności jej duszy, jaśniejącej z całej jej powierzchowności i postaci. Nie była to czara nieprzejrzysta z cennego kruszcu, ale lampa prześwietlona od wewnątrz światłem nieskalanym, osłaniająca dziewiczy płomień życia przed zdmuchnięciem go, nie ukrywająca go wszakże przed wielbieniem go i składaniem mu hołdów. Mówiąc o jej powabach, nie widzę potrzeby dobierania przesadnych określeń, faktem jest jednak, że były one w moim pojęciu bardzo istotne i zniewalały dla niej serca. Była zbyt drobna, aby można było mówić o niej jako o istocie doskonale pięknej, czarowała wszakże wytwornym wdziękiem białego fiołka, górującym nad pięknem najwspanialszej kamelii, najświetniejszej dalii, jaka zakwitła kiedykolwiek.
— O, pamięta pani dawne czasy w Bretton?
— Lepiej — odparła — lepiej może niż pani. Pamiętam każdy najdrobniejszy szczegół; nie tylko zapamiętałam cały czas mojego pobytu tam, ale każdy poszczególny dzień, każdą godzinę dnia.
— Musiała pani jednak zapomnieć wiele rzeczy.
— Bardzo nie wiele, przypuszczam.
— Była pani wtedy bardzo wrażliwą maleńką istotką, łatwo zmieniającą nastroje i odczuwania; takie to już dawne czasy, że, dorósłszy, musiała pani z natury rzeczy zapomnieć o radościach i smutkach, o przywiązaniach i rozczarowaniach, jakie rodziły się w umyśle pani przed dziesięciu laty?
— Przypuszcza pani, że zapomniałam o tych, których

83