Strona:PL Bronte - Villette.djvu/396

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pytanie, gdy, znużona przeżyciami dnia, osunęłam się na krawędź łóżka.
Rozum, przekradając się ku mnie poprzez mroki długiego tego, posępnego pokoju, podszeptywał rozważnie:
— Może nawet napisze raz jeden. Jest taki dobry i zacny, że zdobędzie się raz jeden bodaj na ten wysiłek. Nie może to jednak trwać na dłuższą metę — prawdopodobnie nawet nie powtórzy się po raz drugi bodaj. Wielkim szaleństwem byłoby opierać jakieś nadzieje na takim przyrzeczeniu — obłędem byłoby dopatrywać się w chwilowej, utworzonej przez deszcze kałuży, zawierającej co najwyżej jeden łyk wody, stale wytryskującego źródła, dostatecznie zraszającego całą okolicę.
Opuściwszy głowę na pierś, przesiedziałam przez godzinę jeszcze. Rozum nie przestawał podszeptywać mi ostrzeżeń, kładąc na ramieniu moim zwiędłą ze starości dłoń, mrożąc ucho moje lodowatym chłodem sinych swoich warg starczych.
— A gdyby nawet — mówił — gdyby nawet miał napisać, to i cóż z tego? Myślisz o przyjemności, jaką sprawi ci odpisywanie mu? O, głupia, niedorzeczna dziewczyno! Ostrzegam cię! Odpowiedź twoja musi być lakoniczna. Nie licz na płynącą stąd rozkosz dla serca — ani na przyjemność dla intelektu, jaką obdarzyć cię może ta korespondencja; nie pozwalaj sobie na wylewność uczuć, nie dawaj swobodnego ujścia żadnym popędom duszy i serca, nie ulegaj pokusie beztroskiej wymiany myśli, nie żyw nadziei na związek serc...
— Rozmawiałam z Grahamem, a nie karciłeś mnie przecież — próbowałam perswadować bezlitosnemu Rozumowi.
— Nie — przyznał. — Nie było potrzeby. Rozmową jest doskonałym ćwiczeniem dla twojego intelektu. Nie potrafisz prowadzić jej z należytą swobodą. Rozmawianie nie jest dla ciebie równoznaczne z zapominaniem o twojej niższości, z podtrzymywaniem w sobie ułud: mowie twojej nadaje osobliwe piętno cierpienie, braki, niedostatek...

8