Strona:PL Bronte - Villette.djvu/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chorągwi. Doznałam wrażenia, że o tej porze zmierzchu i w niebie także ponad nami panować musi smutek i współczucie z powodu cierpień, doznawanych na ziemskim padole. Przypuszczenie to ujęło ciężaru przeraźliwemu mojemu widzeniu sennemu, uczyniło mniej straszliwą myśl, że nie jestem już kochana przez nikogo, że ani jedna z istot tak bliskich mi niegdyś nie przyznaje się już do mnie. Lęk o to ustąpił miejsca nadziei, że może jednak jest inaczej niż przypuszczam. Nabrałam pewności nieomal, że nadzieja ta ziści się i ujawni wyraźnie, o ile zdołam, wydostawszy się spod tego dachu, który ciążył mi, niby zatrzaśnięte nade mną wieko trumny, wyjść za miasto i wspiąć się na ciche wzgórze, wznoszące się daleko pośród pól. Otulona w białe okrycie (musiałam być zupełnie przytomna, jeśli miałam tyle rozsądku i przezorności, aby ubrać się ciepło) wyruszyłam z domu. Dzwony jednego z pobliskich kościołów zatrzymały mnie w przejściu; zdawały się wzywać mnie na Anioł Pański, weszłam więc do wnętrza świątyni. Branie udziału w odbywaniu uroczystego nabożeństwa, widok szczerej pobożności, możność bezpośredniego zwrócenia się do Boga były nie mniej pożądane dla mnie i upragnione, aniżeli chleb dla ginącego z głodu. Uklękłam wraz z innymi na kamiennej posadzce. Był to stary, cichy kościołek, w którego wnętrzu panował zmierzch, przepojony purpurową łuną, jaką rzucało światło, przedostające się przez wysokie malowane szyby okienne.
W kościele zgromadzeni byli nieliczni pobożni, których połowa wyszła po przebrzmieniu salut — pozdrowienia anielskiego. — Stwierdziłam niebawem, że ci, którzy pozostali, uczynili to, aby wyspowiadać się. Nie ruszyłam się z miejsca. Służba kościelna pozamykała starannie wszystkie drzwi; zapadła zbożna cisza; wszystkich nas zamkniętych w kościele ogarnął skrzydłami swoimi cień uroczysty. Po krótkiej chwili, spędzonej w skupieniu modlitewnym, podeszła jedna z penitentek do konfesjonału. Obserwowałam ją pilnie. Spowiadała się szeptem; ksiądz udzielił jej, szeptem również, rozgrzeszenia,

256