Strona:PL Bronte - Villette.djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziemy współzawodnikami, ale przyjaciółmi. — Egzamin odbędzie się; wybiorę odpowiednio korzystny moment i, zamiast dokuczać pani i przeszkadzać, jak zamierzałem nie dalej niż przed dziesięcioma minutami — miewam takie nastroje złośliwej dokuczliwości, miewałem je zawsze, od moich lat dziecięcych — będę pani szczerze pomocny. Jest pani samotna i obca wśród nas, musi pani utorować sobie drogę i zarabiać na chleb; może okazać się przydatnym dla pani, że ludzie poznają panią. Będziemy przyjaciołmi, zgoda?
— Z całego serca, monsieur. Cieszę się, że zyskałam przyjaciela; wolę to niż wszelkie triumfy.
Pauvrette — biedulka — rzekł, odwrócił się i znikł na zakręcie alei.
Egzamin powiódł się dobrze; Mr. Paul dotrzymał słowa; robił co było w jego mocy, aby ułatwić mi moją misję. Nazajutrz odbyło się rozdanie nagród; i to również minęło; rok szkolny dobiegł kresu; uczennice porozjeżdżały się do domów; rozpoczął się okres długich wakacyj.
O, te wakacje! Czy zapomnę o nich kiedykolwiek? Madame Beck wyjechała pierwszego dnia zaraz po zakończeniu roku szkolnego do dzieci swoich, bawiących nad morzem; wszystkie trzy miejscowe nauczycielki miały krewnych czy przyjaciół, u których znalazły schronienie; wszyscy nauczyciele opuścili miasto: niektórzy udali się do Paryża, inni do Bouemarine; Mr. Paul wyruszył w pielgrzymkę do Rzymu; dom opustoszał zupełnie; nie pozostał w nim nikt prócz mnie, jednej ze służących i biednej, kalekiej, niedorozwiniętej uczennicy, kretynki, której macocha, mieszkająca na dalekiej prowincji, nie zgodziła się zabrać na czas ferii do domu.
Serce zamierało nieledwie w mojej piersi; nieukojona tęsknota boleśnie dawała wciąż znać o sobie. O, jak nieskończenie długie były dni wrześniowe! Jakie ciche, jakie martwe! Jak wielki i pusty wydawał mi się cały dom! Jak posępny był opuszczony przez wszystkich ogród, poszarzały teraz z powodu pokładów pyłu, jakie osadziło

248