Strona:PL Bronte - Villette.djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ciłam do domu zlodowaciała. Zegary wieżowe zaczęły wydzwaniać północ; goście rozjeżdżali się pośpiesznie, uroczystość była zakończona, gaszono światła jedne po drugich. Nie upłynęła godzina, a wszystkie okna domu mieszkalnego były ciemne, w całym pensjonacie panowała cisza niezmącona. I ja także leżałam w łóżku, ale nie spałam. Nie było dla mnie rzeczą łatwą zasnąć po dniu tak pełnym wrażeń.



242