Strona:PL Bronte - Villette.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ X
DR. JOHN

Madame Beck była osobą niezmiernie konsekwentną: uprzejmą i ustępliwą wobec każdego, nie żywiącą atoli tkliwszych uczuć dla nikogo. Własne jej dzieci nawet nie były zdolne zachwiać stoickiej równowagi jej i spokoju. Dbała o swoich najbliższych, troszczyła się o ich sprawy, czuwała nad ich zdrowiem fizycznym, zdawała się jednak nie zaznawać nigdy chęci utulenia dzieci swoich na własnym łonie, przyciśnięcia różanych ich usteczek do własnych ust, objęcia ich czułym uściskiem, obdarzenia ich tkliwą pieszczotą, serdeczniejszym słowem.
Obserwowałam ją wielokrotnie siedzącą w ogrodzie, i spoglądającą z dala na swoją trójkę, która przechadzała się z nową piastunką, Trinette. Twarz Madame zdradzała w tych momentach dbałość i przezorność. Wiedziałam że niejednokrotnie rozmyślała poważnie nad tym co je czeka w przyszłości, „dans leur avenir“, jak się wyrażała, ilekroć jednak, najmłodsze z nich, wątłe, miłe i pociągające maleństwo, wykrywszy przypadkowo obecność matki, umykało od piastunki i, chwiejąc się na nieco jeszcze niepewnych nóżkach, podbiegało zadyszane i roześmiane, aby objąć matczyne kolana, wyciągała Madame spokojnym ruchem rękę, aby nie dopuścić do niepożądanego wstrząsu, spowodowanego nagłym wybuchem czułości dziecka, i, ostrzegając je obojętnym tonem: „Prends garde, mon enfant“. — Ostrożnie, moje dziecko! — cierpliwie pozwalała maleństwu stać parę chwil, a potem z uśmiechem, pocałunkiem, czy miłym słówkiem, podnosiła się i odprowadzała je z powrotem do Trinette.
Jej zachowanie w stosunku do najstarszej dziewczynki

144