A wkrąg rusałki splątane we wieńce,
Jak nenufary w poświacie miesiąca,
Albo łabędzie nad morzem, straceńce,
Kiedy je gwiazda przerazi lecąca, —
Tulą się trwożnie i patrzą z oddali,
Jak pan ich szałem miłosnym się pali.
A on olbrzymi powstaje na tronie
I pręży ręce na głębię spienioną;
Zda się w dwa skrzydła urosły mu dłonie,
I dwa pioruny w źrenicach mu płoną.
Ptakiem do lotu się zrywa przez tonie,
Ptakiem chce lecieć za marą straconą,
Lecz zwolna ściemnia się w sobie i mroczy,
Jak ten, co śmierci zapatrzył się w oczy.
A w górze topiel zawodzi i jęczy.
I tak kołysze wzburzony nurt siny,
Aż się wskroś cała jak harfa rozbrzęczy
Na chwiejnych strunach sitowia i trzciny...
Wtedy na pieśni, jak upiór na tęczy,
Zmora tęsknica powstaje z głębiny,
I w ciemne skrzydła szeroko rozpięte
Ogarnia całe jezioro wyklęte.
Strona:PL Bronisława Ostrowska - Opale.djvu/042
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.