Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ostatni list Zuzanny pisany był pośpiesznie, myśli i uczucia tłoczyły się w nim bezładnie, dosadnie malując stan wewnętrznego wzruszenia.
Oto słowa panny Jeuffroy.
„Pani i przyjaciółko moja najlepsza, od dzisiejszego poranku jestem tak pomięszana i zmartwiona, że nie wiem czy zdołam wypowiedzieć wszystko co czuję i myślę. Pan Saverne o którym wspominałam w zeszłym roku nie tając bynajmniej moich uczuć przed panią, pan Saverne przyjechał i widział się ze mną. Nie wiedziałam, że przyjedzie i nie domyślałam się dlaczego przyjechał. On mnie kocha!... wyznał to przedemną... doprawdy nie umiem opisać jakich doznałam wrażeń!... Uczucie głębokiej boleści zapanowało nad wszystkiemi innemi; nagłe jakieś światło rozjaśniło dotychczasowe ciemności. Pełne zapału słowa miłości, wypowiadane przez niego, miały dla mnie jakiś urok niezrównany, gdy przeciwnie skoro je wymawia tamten, przerażają mnie one i zasmucają zarazem. Teraz, gdy w myśli porównywam ich obydwóch, wydaje mi się to śmiesznem, żeby Marek miał do mnie przemawiać słowami miłości!... Dlaczego ja nie mogę pokochać tego, który kocha mnie tak tkliwie?... Umysł jego taki głęboki, serce takie szlachetne i gdy myślę o tem; żal i gorycz budzi się w mojej duszy, bo niepojmuję jakim sposobem mogłabym dotąd nierozumieć natury uczuć moich odnośnie do niego. Co czynić? Jak postąpić? Za nic, w świecie nie chciałabym go oszukiwać i niweczyć szczęścia, które mu przyobiecałam, Pocieszam się tylko tą