Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kochanek i narzeczony, dziewczynę ogarniał smutek i niepokój.
Pomięszanie jej dałoby się z początku porównać do niemiłego wstrząśnienia, jakiego doznajemy, gdy spadnie na nas niespodzianie kropla zimnej wody; a wiemy, że kropla taka spadająca często wyżłabia głębokie bruzdy. Tak też stało się i z Zuzanną; zwolna poczęła chłodnąć romantyczna egzaltacya, która wywołała postanowienie poślubienia pana de Preymont, niwecząc nietylko współczucie jakie miała dla Marka, ale nawet to przyjacielskie przywiązanie, jakie mu okazywała od dzieciństwa, a które sądziła, że spotęguje się z czasem.
Istniał jeszcze jeden powód, który serce jej coraz żywszym napełniał niepokojem; oto od dnia zaręczyn coraz częściej przesuwać się poczęło w jej umyśle wspomnienie o Jerzym. Starała się oddalić od siebie to widmo, a z przestrachem niemal myślała o dziwnym pociągu jaki uczuwała do tych marzeń.
Wkrótce pisząc do przełożonej klasztoru przestała wspominać o swojem szczęściu, a mówiła tylko o zadowolnieniu wypływającem z wypełnienia przyjętego obowiązku.
„Nie sądziłam — pisała — aby tak trudnem być miało poznanie samej siebie; nie przypuszczałam, aby najlepsze chęci i zamiary nasze rozbijały się o nieprzezwyciężone zapory.”
Pan de Preymont zatopiony w swojem szczęściu nie widział nic zgoła; zwykły dar spostrzegawczy odstąpił go zupełnie, ale matka jego