Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

liśćmi, które z lekkim szelestem spadały na ziemię i przypomniawszy sobie nagle ów poranek wiosenny, gdy o mało co się nie zdradził ze swoją miłością, gdy przemawiał w imieniu innego, zapytał:
— Od kogo dowiedziałaś się, Zuzanno, o mojej tajemnicy?
— Najpierw wiele razy od ciebie samego, ot, na przykład tu, na tem samem miejcu, wzruszenie twoje, gdy mówiłeś mi co pojmujesz pod wyrazem kochać, obudziło we mnie przeczucie twej miłości. Zresztą poczciwa Fanszetka opowiedziała mi wszystko szczegółowo.
Zuzanna wstała z ławki i wsparta na ramieniu Marka, razem z nim udała się do domu. Szli wolno, zatrzymując się niejednokrotnie, zajęci rozmową w której każde słowo miało dla nich nowe znaczenie. Odurzona radością wywołaną widokiem szczęścia, Zuzanna przemawiała tkliwie do Marka potęgując jeszcze uczucie w człowieku, który i tak pragnął się zaślepić.
Kiedy panna Konstancya ujrzała ich zbliżających się razem nie miała odwagi wypowiedzieć kilku choćby słów uprzejmych panu de Preymont, a gdy się oddalili, rzekła ukazując ich Fanszetce:
— Czy znajdujesz, że dobrana z nich będzie para? Nie mogę się pozbyć ciebie, ponieważ nie chcesz odejść odemnie, ale nie przebaczę ci tego nigdy.