Przejdź do zawartości

Strona:PL Boy - Antologia literatury francuskiej.djvu/468

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zali się w drzwiach prowadzących na schody. Kroki i chrzęst broni licznych żołnierzy rozlegały się pod oknami. Wszelka nadzieja ucieczki zgasła dla Collina, na którego nieodparcie skierowały się wszystkie spojrzenia. Szef policji podszedł wprost ku niemu; zaczął od tego, że wymierzył mu w głowę tak silne uderzenie dłonią, iż strącił perukę i odsłonił głowę Collina w całej okropności. Fizjognomja ta i głowa — pokryta ceglastorudymi krótkimi włosami, które dawały jej straszliwe znamię siły skojarzonej z chytrością — harmonizujące z torsem, zabłysły światłem inteligencji, jakgdyby je rozświetliły wszystkie ognie piekła. Każdy zrozumiał całego Vautrina, jego przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, jego nieubłagane teorje, dogmat własnego zachcenia, królewskość jaką mu nadawał cynizm jego myśli i uczynków, oraz siła zdolnej do wszystkiego organizacji. Krew wystąpiła mu na twarz, oczy błysły niby u dzikiego kota. Skurczył się w samym sobie gestem nacechowanym tak dziką energją, ryknął tak potężnie, iż wydarł okrzyk grozy z piersi wszystkich pensjonarzy. Na ten ruch lwa, agenci, wsparci ogólnym hałasem, chwycili pistolety. Collin zrozumiał niebezpieczeństwo, widząc błyszczące odwiedzione kurki, i, w jednej chwili, dał dowód najwyższej ludzkiej potęgi. Straszliwe i majestatyczne widowisko! fizjognomja jego urzeczywistniła fenomen, który można porównać jedynie do kotła pełnego dymiącej pary, zdolnej podnieść góry, a rozpraszającej się, w mgnieniu oka, pod kroplą zimnej wody. Kroplą wody, która ostudziła jego wściekłość, było zastanowienie szybkie jak błyskawica. Uśmiechnął się i spojrzał na perukę.
— Nie jesteś dziś najgrzeczniej usposobiony, rzekł do szefa policji.
I podał ręce żandarmom, przyzywając ich gestem.
— Panowie żandarmi, załóżcie mi kajdanki. Biorę za świadków wszystkich obecnych, że się nie opieram.
Rozległ się szmer podziwu, wydarty szybkością z jaką