Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/380

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
374
KOSMOPOLIS.

co mu się zresztą często przytrafiało, osobliwszy ten artysta wziął za dewizę życia swego sławne zdanie Pisma: „Memoria hospitis unius diei praetereuntis“. Pamięć gościa trwa dzień jeden — oto, co znaczył napis na pierścieniu, który pragnął urzeczywistnić Dorsenne we wszystkich miłościach i we wszystkich swych przyjaźniach. On, który uchodził za zarozumialca, zapomniał, wychodząc z willi Steno, w ową prześliczną noc majową, zastanowić się nad sobą, jakie wrażenie wywarł tego wieczoru na młodą dziewczynę. Wszak mówił o grze niebezpiecznej i nie widział tego, że jeżeli ryzykował swą niezależność kawalerską, to Alba ryzykowała całe swe serce, serce tak chore, że byłoby nielitością bawić się niem. Niestety! dzieło uwiedzenia, rozpoczęte przez wolę niesumienną tego człowieka, tak nieczułego i zarazem tak ciekawego tajemnic uczucia, było do połowy spełnionem. Dusza zdobywcy schwyciła w swe szpony „biedną duszyczkę“, jak pająk, który oplata przędzą skrzydlaty owad, zapadły do jego sieci, przędzą, w której stworzenie szamoce się a zerwać jej nie może. Gdy Dorsenne opuścił salon, hrabianka znowu doznała, mimo mnóstwa osób w nim się znajdujących, tego zimnego uczucia samotności, jakie ogarniało ją po rozmowach podobnych. Julian był jedyną istotą w świecie, zdolną do zatarcia w niej na kilka minut, jedynie przez swą obecność, udręczeń myśli, które ją pożerały. Był przystojny, sławny, umiał do niej