Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
213
KOSMOPOLIS.

kanin jest istotą nową, obdarzoną nieporównaną czynnością i pozbawioną przesytu tradycyjnego. Nie urodził on się człowiekiem ucywilizowanym, dojrzałym, ukształtowanym w pewnym, że tak powiemy, kierunku, jakim zwykle jest dziecko starego świata. On sam musi się urabiać, tworzyć niejako, jedynie siłą woli. Maitland obdarzony przymiotami wyższemi, ale wyłącznie nieomal fizycznemi, był self made man sztuki, jak jego dziad był self made man wojny, jak ojciec był self made man pieniędzy. W ręku i oczach miał dwa cudowne narzędzia sztuki, ale w swej żądzy udoskonalenia się — narzędzie jeszcze cudowniejsze. Brakowało mu jednak zawsze czegoś niezbędnego i miejscowego, czegoś, co nadaje niektórym malarzom, o wiele odeń niższym, trudną do określenia wyższość, jakąś woń swojską. Nie można powiedzieć, by nie miał zmysłu wynalazczego, a jednak, patrząc na jego obrazy, doznawało się wrażenia, jakby to wszystko było zkądś nabyte. Szkice, rozrzucone po pracowni, okazywały najprzód wpływ pierwszego jego nauczyciela, dzielnego i pełnego prostoty Bonnata. Później oddziałali na niego prerafaelici angielscy, a piękna kopia sławnego „Śpiewu miłości“ Burne Jonesa, potwierdzała tę reakcyę w kierunku sztuki wytworniejszej, bardziej przesiąkniętej tą poezyą, którą niektórzy malarze rzemieślnicy nazywają pogardliwie mianem literackiej. Ale Lincoln był zanadto silny cieleśnie, by mógł sobie podo-