Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
209
KOSMOPOLIS.

Ten długi i niezupełny rozbiór pozwoli może lepiej zrozumieć wrażenia, które wstrząsały młodym człowiekiem w chwili, gdy wchodził na schody swego domu — raczej ich, t. j. Lincolna i jego domu — po niespodziewanym zajściu z Bolesławem Gorskim. Zajście to złagodziło w jego oczach surowość wyrzutów sumienia. Pierwszym skutkiem wszelkiej namiętności, rozwijającej się w sercu, jest to, że tłumi wszystkie inne uczucia. Chapron był przyjacielem zbyt fanatycznym, by miał być sprawiedliwym bratem. Wydawało mu się to bardzo prostem i bardzo naturalnem, że jego siostra jest sługą gieniuszu Lincolna, tak samo, jak on nim był. Zresztą Florentyn nie podejrzywał wcale, że ta siostra, od chwili małżeństwa z przyjacielem brata, była ofiarą burzliwej tragedyi moralnej. Zkądże miał znać Lidyę, tę milczącą, tę skoncentrowaną w sobie, o której wytworzył własne zdanie raz na zawsze, jak to zwykle bywa między krewnymi? Ci, którzy widzieli nas za młodu, sądzą tak samo jak ci, którzy nas codzień widzą. Obraz, jaki sobie nakreślili o nas, jest raczej reprodukcyą tylko tego, czemeśmy byli w pewnej chwili, a nigdy tego, czem jesteśmy. Florentyn uważał swą siostrę jako istotę bardzo dobrą, gdyż dawniej przekonał się, że jest taką; za osobę łagodną, gdyż nigdy mu się nie opierała; za mało inteligentną, bo nie bardzo ją interesowały dzieła malarza, za próżną i lekką, bo lubiała się bawić. Nie podej-