Strona:PL Bolesław Prus - To i owo.djvu/086

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

(Grupa IV). RUMIANA PANIENKA. Moja mamo, już wyjdźmy stąd!... mnie tak się przykrzy...
MAMA. Daj pokój, moje dziecko, — gotowi powiedzieć, że się nie znamy na arcydziele.
ELEGANT (do mamy). W każdym razie pozwoli sobie pani powiedzieć, że 50 groszy od osoby to trochę za drogo.
MAMA (do eleganta). Tak... jest to prawda... Ale ponieważ dochód przeznaczony na niezamożnych studentów...
RUMIANA PANIENKA. Czy i pan Bałabasiewicz co z tego dostanie?
MAMA. Oh! już Bałabasiewicz mógłby nie żądać nic z tego!... wszak bierze za Jasia po 7 rubli na miesiąc.
(Grupa V). ZNAWCA. Co za włosy!... jaki wyraz twarzy!... jakie akcesorja!... Weźmy naprzykład pod uwagę tę latarnię, jaki kolor światła... cudowne!... Zaraz odgadujesz, że rzecz działa się w epoce, kiedy nie znano gazu oświetlającego i kiedy świeczki łojowe djabelnie kopciły!
KOCZKODAN. Wie pan co, że mi się nie podobał!... takie długie włosy to wcale nie dla astronoma... Przytem twarz jakby martwa! Ja się trochę znam na tem.
ZNAWCA. Taaak! nie można powiedzieć, aby obraz był bez zarzutu, z tem wszystkiem jednak nie jest i bez pewnych zalet!
(Grupa VI). POETA. Nie powiem, aby natchnienie w taki sposób miało się objawiać... Ja nieraz w chwili natchnienia siadam przed lustrem i uważam, że zupełnie mam inną fizjognomją od tej!
CZŁOWIEK MYŚLĄCY. No, widzisz pan, to jest rzecz temperamentu... Pan masz natchnienie poetyczne, a Kopernik i my miewamy natchnienia z dziedziny nauk ścisłych.
POETA, Co to może znaczyć ten kawałek drewna, podobny do ramy starej okiennicy?
CZŁOWIEK MYŚLĄCY. Tu... na tej zawiasie musi być