Strona:PL Bolesław Prus - To i owo.djvu/084

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dał sześć rubli, a tak tom sobie tylko czas zmarnował... Aj waj!
FRANIO. O cóż ci chodzi, przyjdziesz za godzinę i kupisz.
LAJBUŚ. Nu, może ja tak i zrobię, tylko się pójdę dowiem... Adiu państwu!... (wychodzi).

(W godzinę potem).

LAJBUŚ. Coś tamtego pana nie widać, a ja się śpieszę.
STASIO. Zaczekaj jeszcze chwilkę... Ot! słyszysz? ktoś idzie po schodach, to pewnie on!
KAROLEK (wpada zafrasowany). Niech ich djabli wezmą, tylko się pokazałem z pieniędzmi, zaraz wszystkie musiałem oddać.
STASIO. Jakto wszystkie?
KAROLEK. Tak jakby wszystkie. Dałem w cukierni trzy ruble, krawcowi trzy, to razem sześć. Rządcy sześć, to razem dwanaście, a że dostałem piętnaście, więc mam tylko trzy.
LAJBUŚ. Nu, to ja państwu dodam sześć rubli za zegarek i będzie razem dziewięć, tylko niech się państwo z łaski swojej pośpieszą.
KAROLEK (przerażony). Bodajże cię miljon djabłów wzięło... Zgubiłem zegarek...
STASIO. Bój się Boga!... a cóż się ze mną stanie?
KAROLEK (zdesperowany). Ha cóż! dam ci ostatnie trzy ruble tymczasem... Ale co się ze mną stanie?
LAJBUŚ (zgryziony). A wa! i państwo stracili i ja straciułem, a to wszystko bez prędkość. Może państwo mają jeszcze co na handel?...

(Wielka pantomina).