Od opisanych na początku wypadków rok upłynął.
W ciągu tego czasu pan Roman nie przestawał zbierać cennych materjałów do powieści, której jednak pisać jeszcze nie zaczął. Sielski od zeszłej wiosny siedział zagranicą, lecz że o pracach jego nikt nie słyszał, przypuszczano więc, że zerwał z malarstwem, a natomiast począł używać dość znacznego majątku.
Chory starzec, mimo troskliwego dozoru Stanisława i jego żony, pił ciągle i często wymykał się do miasta, skąd go parę razy bezprzytomnego prawie przywożono. Hypokondryczny protektor sztuk pięknych zajmował się coraz goręcej Lachowiczem, który powoli stracił doły na twarzy i zrobił się kompletnie przystojnym, lecz zesmutniał, spoważniał i złagodniał.
Najciekawsze jednak zmiany zaszły w Zosi. Dosięgła ona obecnie szesnastego roku życia, Ludwik więc odebrał ją z pensji i umieścił w prywatnym domu, garściami rzucając pieniądze na uzupełnienie edukacji. Dzięki dobrobytowi, nowemu otoczeniu i wiekowi, ze szczupłej i bojaźliwej dziewczynki poczęła wyrastać bardzo piękna dziewica. Kibić jej zaokrąglała się, na śniadej twarzy wykwitł rumieniec, usta nabrały purpurowej barwy, czarne oczy wyrazu i blasku. Okazało się, że dziewczyna ma ogromne zdolności, że lubi muzykę i posiada zawiązek prześlicznego sopranowego głosu. Do nowych warunków przywykła prędko, stała się śmiałą i dowcipną, co jednak nie stłumiło wrodzonej tkliwości.
Lachowicz był zachwycony siostrą, młodzi ludzie przepa-