Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 04.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dlić się, kląć i rysować. Ostatnią tę umiejętność zawdzięczałem wyłącznie własnej pracy... i owym orłom z nagrobka.


∗                ∗

Niekiedy na zwaliska starych budynków, dłoń losu rzuca pestkę dzikiej wiśni. Mijają dnie, i pod wpływem cudownej siły słońca, budzi się życie w podrzutku, z którego zczasem drobna roślinka wyrasta.
Smutne jej dzieje!... Wiatry pastwią się nad wątłemi gałązkami, łamią je upadające kamienie, depcze noga przechodnia, i z tego, co było zarodkiem pięknego drzewa, wyrasta chory i wykoszlawiony karzełek. Ludzie litują się nad nim, — lecz nigdy nie słyszano, aby kto obsypywał szyderstwem i złorzeczeniami nieszczęsną roślinę, którą los i otoczenie po macoszemu wychowały...
...Niekiedy znowu najczystszy promień bożego ducha zstępuje do społecznych lochów i na barłogu nędzarzy roznieca nowe życie. Wyrasta wówczas dziecię, niepodobne do swoich równienników, którzy go kułakami obsypują, zdumiewające rodziców i ich przyjaciół i ze wstydem usiłujące wydobyć się z przepaści, w której żadna istota ludzka przebywaćby nie powinna...
W rozpaczliwej tej walce wielu ginie bez wspomnienia i śladu, czasem jednak udaje się któremuś z topielców wypłynąć na wierzch bagniska. Stojący nad brzegiem, zamiast podać rękę ginącemu, dziwią się mu i zapytują: skąd przychodzi?... Gdy woła: „Ratunku!...“ — wyśmiewają go; gdy chwyta się choćby tej trawy, która u stóp ich wyrasta, kopią nogami i odpychają dalej...
I znowu giną setki.
Wreszcie jeden stanął na brzegu i zmieszał się z uprzywilejowanym tłumem. Tysiące moralnie gorszych od niego krąży tam bez przeszkód, lecz jemu nie wolno i kroku zrobić bez zwrócenia na siebie powszechnej uwagi i wywołania okrzyków: