Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 04.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jestem chory i mam przywidzenia! — odpowiada szczęśliwiec i przewraca się na drugi bok, starannie zatykając uszy.
Módlcie się za nich!


∗                ∗

Nie pytają kwiatu: jaka go ziemia wydała? — ani wołają na lilją wodną: z bagniska pochodzisz!... A gdy ku wschodzącemu słońcu kwiat podniesie głowę i z otwartych podziwem ust popłynie strumień woni, dziewice okrywają go pocałunkami i tulą do czystego łona...
Lecz jeżeli serce ludzkie zamarzy o szczęściu, gdy z duszy, znękanej boleścią, rozlegnie się okrzyk o współczucie, wówczas matrony wielkim głosem rozprawiają o przyzwoitości i rodowodzie, a dziewica usuwa się z obawą i wstrętem...


∗                ∗

O, gdybym mógł jak najpokorniejszy kwiat łąk naszych rzucić się pod twoje stopy!... O gdybym się rozpłynął w szmer wiatru leśnego, aby całować kraj twej szaty i szeptać słowa — jakich nie wymówiły jeszcze śmiertelne usta!...


∗                ∗

Jak burza porywa liść opadły, tak boleść porwała myśl moją i miota nią po manowcach. Niekiedy pytam: czego chcę i o czem mówię? — lecz w odpowiedzi słyszę tylko jęk własnego cierpienia.
Bywają chwile, w których duch ludzki staje się podobnym do rozstrojonej arfy: każde dotknięcie strun wywołuje tony skarżące się i dzikie.
Nie dziwcie się więc, lecz módlcie — i ten głos bowiem także pochodzi z otchłani.


∗                ∗

Pewnego dnia, dzieckiem jeszcze będąc, zobaczyłem na-