Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 04.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

postanowił unikać, a nawet jak najrzadziej wspominać o obu malarzach!...
— W tem wszystkiem czuję grubą awanturę — szeptał pan Roman. — Nie budźmy zatem licha i nie kładźmy palca między drzwi!
Najspokojniejsi ludzie i najlojalniejsi obywatele namiętnie lubią czytywać opisy burz, trafiających się na morzu: myślą oni wówczas z rozkosznym dreszczem o niebezpieczeństwie podróżnych, i chętnie powiększyliby nawet porcją nieszczęść, gdyby to od ich woli zależało. Lecz niech którego z nich zaskoczy burza w polu, niech ujrzy błyskawice, tryskające ze wszystkich punktów widnokręgu, usłyszy grzmot i szum gradu nad głową, wówczas wyrzeka się pięknych widoków, poleca duszę i ciało Bogu i chyłkiem pomyka ku rodzinnemu ognisku, drżącemi powtarzając wargami:
— Wszędzie dobrze, w domu najlepiej!...