Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 04.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Poco dama, tak dystyngowana i majętna, wnosząc z bogatego futra, przyszła do Sielskiego, i o czem mówili obecnie?... — oto kwestje, za rozwiązanie których literat gotów był poświęcić znaczną część swoich... długów, one bowiem tylko mogły zaimponować w porównaniu z nader skromnemi jego kapitałami.
Do pewnego stopnia jednak okoliczności sprzyjały mu. Lampa widocznie stała gdzieś w głębi pokoju, skutkiem czego na płócienną roletę padały wyraźne cienie osób. Tym sposobem Roman widział, że dama zdjęła salopę i maskę, że oboje z Sielskim rozprawiali bardzo żwawo, wstawali, siadali, chodzili prędko po pokoju... Lecz o czem mówili?... tego domyśleć się nie mógł.
— W każdym razie nie jest to rozmowa miłosna — zauważył literat. — W taki sposób rozmawiają dłużnicy, wierzyciele, ludzie, układający się o interesa, lecz nie osoby zakochane!
Usłyszawszy znowu stąpanie na ulicy, pan Roman cofnął się od okna i tym razem zobaczył o kilka kroków przed sobą... Lachowicza. Malarz szedł prędko, z głową zwieszoną; w ruchach jego uwydatniało się gwałtowne wzburzenie. Wyminął on zmieszanego nieco literata, nie spostrzegłszy go, i wpadł do mieszkania Sielskiego.
Tknięty złowrogiem przeczuciem, Roman przebiegł na drugą stronę ulicy, nie mogąc jednak oderwać oczu od rolety. Widział on prawie jak na dłoni wejście nagłe Lachowicza, widział, że Lachowicz i Sielski stanęli naprzeciw siebie nieruchomi, dama zaś gwałtownie cofnęła się ku oknu, a potem upadła na krzesło, zasłaniając twarz rękoma. Potem Sielski i Lachowicz znikli, potem ukazał się jeden tylko z nich, znowu po chwili znikł, znowu się ukazał, kilka minut rozmawiał z damą, jakby zapewniając ją o czemś, potem ubrał damę, która nareszcie niepewnym krokiem wyszła na ulicę... Literat porównywał ją w duchu do ranionej lwicy i zrobił to,