Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 04.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Dobrze!... A zatem zapraszam pana na ostatnią maskaradę. Będę miała domino błękitne, a we włosach białą różę.
— Dziś byłem ostatni raz na maskaradzie — odparł Sielski.
— Z tem wszystkiem na ostatniej musisz pan być.
— Stanowczo nie będę.
— Zobaczymy! — odparła dama, siadając do powozu.
Gdy odjechała, Sielski zawołał dorożkę i wrócił do siebie.
Było już po trzeciej rano. Jerzy zapalił światło, usiadł na fotelu i począł dumać. Myślał o kobiecie, która go kochała, o mężatce, którą mąż opuszczał, i która przytem była dość lekkomyślną i ryzykowną. Zaproponował jej rozwód z mężem, odmówiła stanowczo, z obawy skandalu; gdyby jednak powiedział jej: „Zostań moją kochanką...“ — kto wie, czyby się nie zgodziła?...
Przypomniał sobie jej szare oczy, bujne i gęste włosy, figurę jak utoczoną... Przypomniał sobie wieczną nieobecność męża w domu i te długie godziny o zmroku, które przepędzali we dwoje...
— Przypuśćmy, że już została moją kochanką — szepnął Sielski — cóż dalej?...
— Ja jestem łotr — odezwało się widmo męża Leontyny — mnie mogłeś zdradzać i oszukiwać... nie gniewałbym się o to... Ale za co ją zgubiłeś?
— Byłem przyjacielem twego ojca — mówiło zkolei widmo starca — wykołysałem cię prawie na rękach, między tobą i Leonją nie robiłem różnicy, a nawet... Ileż to razy mówiłem, że chciałbym mieć zięcia podobnego do ciebie?...
Ty jednak wówczas zajęty byłeś czem innem, pozwoliłeś ją zabrać innemu, a dziś — zhańbiłeś mi jedyne dziecko!...
— Nigdy!... — wykrzyknął Sielski, zasłaniając twarz rękoma. — Zbłądziłem już, wchodząc jej w drogę, ale nie zgubię tej, którą... kochałem...