Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 03.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

także przez nich. Cha! cha!... katar żołądka... Szkoda, że mu nie zapisali tabaki, ażeby się wykichał!...
Teraz szatyn zerwał się z fotelu.
— Pozwól sobie powiedzieć, szanowny kolego — rzekł rozdrażniony — że jedna diagnoza tych panów więcej znaczy w świecie lekarskim, aniżeli wszystkie autorytety pacanowskie... Co zaś do kataru żołądka...
Ale Dragonowicz już nie słuchał. Chwycił czapkę z biurka, włożył ją jeszcze w pokoju na głowę i wyszedł, trzaskając drzwiami. W kredensie nazwał młodego szatyna elegantem i zażądał koni. Na szczęście dla cierpiącej ludzkości, schwyciła go pani Wichrzycka i w celu ułagodzenia zaprowadziła do dwu chorych parobków, którym zapisał po dwie sążniste recepty i po pół kopy ciętych baniek na chłopa.
Tymczasem młody doktór, zmęczony podróżą z Warszawy, siadł głębiej w fotelu i oparłszy głowę na ręku, począł obmyślać sposób leczenia chorej.
— Mamy gorączkę, lekkie zajęcie płuc i mózgu i upadek sił. Pacjentka mieszkała w okolicy bagnistej... Zadawać musimy przedewszystkiem chininę, która, naturalnie, będzie fałszowana... Stare wino... Czy aby mają stare wino?... Może arszenik?... Dać spokój!... Jak tu parno w pokoju... Acidum carbolicum cristalisatum?... Nanic... Gorączka... Acidum salicilicum? Do czego?...
Tak nurzając się w odmętach farmakopei, młody lekarz szukał coraz to nowych środków. Już... już chwytał jakiś oryginalny, a całkiem skuteczny sposób leczenia. Już gorączkę zmniejszył, siły wzmocnił, rozdrażnienie uspokoił...
Wtem zasnął twardo.
Z tej komnaty wysokie podwoje, ozdobione złoceniami, prowadziły do sali, w której leżała Anielka.
Część mebli wyniesiono stąd, resztę ustawiono wzdłuż ścian i zasłonięto pokrowcami. Okna były otwarte, żaluzje zamknięte. Panował mrok.