Przejdź do zawartości

Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 02.djvu/016

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pana z boku i na jego twarzy widzi nieomylne znaki wzruszenia... Czyżby go wzruszył cynamon?...
— Ach!... — omało nie krzyknął biograf, zobaczywszy w głębi sklepu małą choinkę, obwieszoną kilkoma piernikami. Jego tak rozmarzył widok choinki ubogich... Cóżto za poetyczna dusza!... Byle tylko nie wymyślił nowego podatku na ubogie dzieci!...
Nareszcie olbrzym odszedł od sklepu, z takim ruchem, jakby mu było trudno oderwać się od — choinki.
„Teraz już wrócimy do domu — — pomyślał sekretarz, ciesząc się w duchu, że do biografji przybywa jeden z najbardziej interesujących rozdziałów. — On rozmarzył się wobec choinki!... Czy nie piękny temat?... Wspomnienia z lat dziecinnych, unoszące się nad krwawym szlakiem od Saarbrücken do Paryża... Niema wydawcy, któryby tego rozdziału nie kupił na wagę stumarkowych banknotów!...“
Sekretarz, przywykły do trafnego odgadywania publicznych i prywatnych projektów pana, miał już cały pomysł w głowie. Oto On, zmęczony nocną pracą, wyszedł około południa na spacer. Był nieco zdenerwowany, a więc przystępniejszy dla ludzkich uczuć. Widok przedświątecznego ruchu usposobił go jeszcze lepiej, a choinka — rozmarzyła do reszty.
„Jestem pewny — myślał sekretarz — że ta choinka stanie się źródłem mnóstwa nowych projektów dla klas pracujących, a może i... gratyfikacji?...“
— Oj! ci wielcy ludzie... — szepnął sekretarz. — Ani wiedzą, jak łatwo przychodzi odgadywać ich zamiary tym, którzy dokładniej zbadali mechanizm genjuszu!...
W tem miejscu sekretarz nie mógł powstrzymać się od złożenia hołdu swojej przenikliwości. Jednocześnie obrzucił okiem Berlin i spostrzegł, że mu się jego pan znowu wymknął. Wprawdzie tylko o kilka kroków, gdyż od swego sekretarza i biografa człowiek dalej uciec nie może.
Tym razem wojskowy stał przed straganem z zabawkami,