Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 05.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kach piekielnych. Ale dzień ów stał się przełomowym w mojem życiu.
Myślałem tak. Wszystko, cokolwiek stworzy ludzka imaginacja, uboga w porównaniu z rzeczywistością, wszystko jest więcej lub mniej prawdopodobne. Otóż, gdyby istniała choćby tylko jedna szansa na miljard, jedna na setki miljardów, że podobne męczarnie są możliwe, i że ja mogę ulec im po śmierci, wówczas — sama obawa tego rodzaju widoków i cierpień zmusiłaby mnie do cnoty, do pobożności.
Oto są owoce ćwiczeń duchownych: nawrócenie, ucieczka od grzechu. Nie wątpię, że osoba tak wrażliwa, jak Paulina Klęska, musi ulec skutkom podobnych praktyk i odpędzi od siebie szatańskie podszepty. Szatan, kuszący nas, może być niekiedy zabawny; ale piekło jest straszne i chyba tylko warjat naraziłby się na pogrzebanie w niem swojej duszy po wieki wieków...
Łoski, słuchając, kręcił głową, podnosił i opuszczał ramiona, a rękami wykonywał ruchy, oznaczające zwątpienie. Wreszcie rzekł:
— I ty mnie pytasz o radę?... Ty, który posiadasz tak żywą wiarę, nietylko w Boga i nieśmiertelność duszy, ale nawet w kary piekielne? Jest to — jakgdyby miljoner żądał darowizny od człowieka ubogiego!
— Gdybyżem ja miał tę wiarę, nienaruszoną! — szepnął Podolak. — Nazywasz mnie miljonerem a siebie ubogim. To ty jesteś miljoner, bo posiadasz spokój, równowagę duchową.
— Innemi słowy — przerwał Łoski — każdy z nas przypisuje innym ukryte skarby, których oni się wypierają. Mniejsza o to, przypuśćmy, że posiadam owe zalety, o jakie mnie posądzasz; czem w takim razie mogę ci być użytecznym?...
— Czem? Tylko radą! Jestem niby waga, z obu stron jednakowo obciążona. Tu ciągnie kapłaństwo i chęć służenia narodowi; tam — jakiś głos cicho szepce: „Rzuć seminarjum,