Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 04.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jej błyszczą jak kotowi, gdy zobaczy szczura. A kiedym zrobił jej uwagę, jaki może być związek między kwaszeniem kapusty i jedwabiami u Hersego — słyszałeś, co mi odpowiedziała? „Jeżeli sam hrabia Potocki kwasi kapustę, to pan Ildefons chyba może być agentem takiego przedsiębierstwa!“ Ja o Pawle, a ona o Gawle... Typowa odpowiedź kobieca!
Cały numer „Tygodnika Illustrowanego“ możnaby zapełnić światłemi poglądami dyrektora na ułomność kobiet i nieostrożność panny Klotyldy. Proszkiewicz słuchał tych uwag z przejęciem. Lecz gdy pewnego dnia panna Klotylda, ni stąd, ni zowąd, odezwała się:
— Poszłabym na „Fausta“, gdyby mi kto z panów dotrzymywał towarzystwa...
Jeden z pracowników utopił namiętny wzrok w obliczu panny, drugi otworzył usta, trzeci zatarł ręce, czwarty uśmiechnął się lubieżnie. Ale najmłodszy z nich, Ludwik, wyprzedził innych i energicznie oświadczył gotowość posłuchania „Fausta“ w wytwornem towarzystwie panny Klotyldy.
— Jeszcze nigdy — rzekł jakby na usprawiedliwienie — jeszcze nigdy nie byłem w Wielkim Teatrze, a z panią przynajmniej nie zabłądzę...
— Najłatwiej zbłądzić w towarzystwie kobiet! — mruknął Doświadczyński, rzucając surowe spojrzenie nad szafirowemi okularami.
Pomimo to między Ludwikiem a panną Klotyldą stanęła umowa, i tego samego dnia, przepełniony zachwytem i wdzięcznością, Proszkiewicz dał trzy ruble Pomidorowi na bilety.
Gdy nazajutrz i na następny dzień biletów nie było, a jeden kolega śmiał się w laboratorjum z Proszkiewicza, że prędzej ucho swoje zobaczy, aniżeli trzy ruble, Doświadczyński odezwał się tonem jak zwykle uroczystym:
— Żadna powódź, żaden uragan, pożar, ani trzęsienie ziemi nie sprawia tyle szkody, co jedna kobieta...
Ponieważ Ludwik był bardzo dobrym chłopcem, więc, za-