Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 03.djvu/281

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stry wystawi na licytację. Co gdyby nastąpiło, siostra byłaby zrujnowana, a ja straciłbym piętnaście tysięcy rubli, które mam u niej na czwartym numerze.
W tem, co opowiadam, niejedna rzecz wyda ci się niejasną i niedokładną, ale… pomijam szczegóły… Dość, że musiałem w ciągu dwu dni, w marnem miasteczku i okolicy, zebrać dwadzieścia tysięcy rubli, za które w grudniu roku bieżącego zapłacimy dwadzieścia trzy tysiące!…
— Cóż za warunki! — odezwałem się.
— Warunki szkaradne, ale — musieliśmy je przyjąć… Bądź co bądź, ja podczas tej gonitwy za pieniędzmi już byłem tak zirytowany, że przez dwie ostatnie noce literalnie oka nie zmrużyłem. I to mnie podcięło…
— Spodziewam się…
— A no widzisz. Ale słuchaj dalej. Kiedy dziś mam jechać na kolej, dowiaduję się, że z więzienia uciekł sławny rozbójnik Olejarek i że krąży w okolicach Kulfonowa. Skóra na mnie ścierpła, ponieważ w całem mieście wiedziano, że mam dwadzieścia tysięcy rubli i że zapewne gdzieś z niemi pojadę… Rozumiesz moją trwogę?… Bo przecie specjalnością Olejarka było napadanie i zarzynanie kasjerów, wiozących pieniądze…
— Tak, to nieprzyjemnie! — odezwałem się.
— Szczęściem — mówił rejent — miał dziś do Warszawy jechać nasz jeometra, człowiek odważny, silny i wybornie strzelający z dubeltówki. Więc wziąłem go na swoją bryczkę, on zabrał dubeltówkę i… jazda!… Tymczasem patrz, co się dzieje: o trzy wiorsty za Kulfonowem spotykamy komisarza, który przypomina jeometrze, że miał być dziś u niego, że do niego jedzie i… z drogi zabiera mi chłopa razem z dubeltówką!…
Przez dwa dni miałem jak najgorsze przeczucia; ale od chwili gdy jeometra opuścił moją bryczkę, niezachwianie uwierzyłem, że — musi mnie spotkać jakieś nieszczęście. Po-