Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/426

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wzamian za sumę płatną na ś-ty Jan, którą Ochocki miał na hipotece wiejskiego majątku?
„Bardzo zależy mi na tem — kończył swój list — ażeby wszystko, co posiadam, mieć w ręku, gdyż w listopadzie stanowczo muszę wyjechać za granicę. Objaśnię to panu przy osobistej rozmowie...“
„Dlaczego on tak nagle wyjeżdża za granicę i dlaczego zbiera wszystkie pieniądze?... — zapytał sam siebie Rzecki. — Dlaczego wkońcu odkłada wyjaśnienia do rozmowy osobistej?...“
Naturalnie, że przyjął propozycyą Ochockiego; zdawało mu się, że w tym nagłym wyjeździe i niedomówieniach tkwi jakaś otucha.
„Kto wie — myślał — czy Stach pojechał do Indyj ze swoim półmilionem?... Może oni obaj z Ochockim zejdą się w Paryżu, u tego dziwnego Geista?... Jakieś metale... jakieś balony!... Widocznie chodzi im o utrzymanie tajemnicy, przynajmniej do czasu...“
W tym jednak razie pomieszał mu rachunki Szuman, powiedziawszy przy jakiejś okazyi.
— Dowiadywałem się w Paryżu o tego sławnego Geista, myśląc, że Wokulski może się o niego zechce zaczepić. No, ale Geist, niegdyś bardzo zdolny chemik, jest dziś skończonym waryatem... Cała akademia śmieje się z jego pomysłów!...
Drwiny całej akademii z Geista, mocno za-