Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/404

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że zaraziłeś się od twego przyjaciela, coto ma bzika?...
Rzecki sposępniał.
— Więc, właśnie dziś — prawił radca — kiedy na pańskim przyjacielu wygrałem od Deklewskiego kosz piwa nowej marki, mówię do Szprota: wiesz pan co, zabierzmy piwo i chodźmy do starego, a może się chłop rozrusza... Cóżto, nawet nie prosisz nasz, ażebyśmy usiedli?...
— Ależ bardzo proszę — odpowiedział Rzecki.
— I stolik jest... — mówił radca oglądając się po pokoju — i miejsce widzę zaciszne... Ehe he!... my tu będziem mogli złazić się do chorego na partyjkę co wieczór... Szprot, dobądź synu trybuszonik i zabierz się do szkliwa... Niech poczciwiec zaznajomi się z nową marką...
— Jakiż to zakład wygrał radca? — zapytał Rzecki, któremu znowu fizyognomia zaczęła się wyjaśniać.
— Zakład o Wokulskiego. Widzisz pan było tak... Jeszcze w styczniu roku zeszłego, kiedy to Wokulski awanturował się, ja powiedziałem do Szprota, że pan Stanisław jest waryat, że zbankrutuje i źle skończy... Tymczasem dzisiaj wyobraź sobie, Deklewski utrzymuje, że to on powiedział!... Naturalnie, założyliśmy się o kosz piwa, Szprot rozstrzygnął na moję stronę i jesteśmy u ciebie...