Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/392

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Eh, nie, pani... Skrzywdzona ludzka godność, to nie imaginacya.
— A zatem?...
— Cóż być może? — odparł Wokulski. -— Spostrzegłem się, odzyskałem siebie, a dziś mam tę tylko satysfakcją, że tryumf moich współzawodników, przynajmniej co do mnie, nie był zupełny.
— I to jest nieodwołalne?...
— Proszę pani, rozumiem kobietę, która oddaje się z miłości, albo sprzedaje się z nędzy. Ale na zrozumienie tej duchowej prostytucyi, którą prowadzi się bez potrzeby, na zimno, przy zachowaniu pozorów cnoty, nato już brakuje mi zmysłu.
— Więc są rzeczy, których się nie przebacza? — spytała cicho.
— Kto i komu ma przebaczać?... Pan Starski chyba nigdy nie obrazi się o takie rzeczy, a może nawet będzie rekomendował swoich przyjaciół. O resztę zaś można nie dbać, mając liczne i tak dobrane towarzystwo.
— Jeszcze słówko — rzekła pani Wąsowska, powstając. — Wolno wiedzieć, jakie pan ma zamiary?...
— Gdybyżem ja sam wiedział!...
Podała mu rękę.
— Żegnam pana.
— Życzę pani szczęścia...