Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/380

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

częły działać jakieś sparaliżowane komórki w mózgu?... Myśl o pannie Izabeli straciła nad nim władzę.
„Coto za dziwna plątanina — mówił. — Tamtą wyrugowała pani Wąsowska, a panią Wąsowską może zastąpić każda inna kobieta. Jestem więc naprawdę uleczony z obłędu“...
Przeszedł nad stawem i obojętnie przypatrywał się czółnom i łabędziom. Potem skręcił w aleję ku Pomarańczarni, na której byli wtedy oboje i powiedział sobie, że... zje śniadanie z apetytem. Ale gdy wracał tą samą drogą, opanował go gniew i z dziką radością złośliwego dzieciaka, poprzednie ślady własnych stóp zacierał nogą.
„Gdybym mógł wszystko tak zetrzeć... I tamten kamień i ruiny... Wszystko!“...
W tej chwili uczuł, że budzi się w nim niepokonany instynkt niszczenia pewnych rzeczy; lecz zarazem zdawał sobie sprawę, że jestto objaw chorobliwy. Wielką też robiło mu satysfakcyą, że nietylko spokojnie może myśleć o pannie Izabeli, ale nawet oddawać jej sprawiedliwość?
„O co ja się irytowałem? — mówił do siebie. — Gdyby nie ona, nie zdobyłbym majątku... Gdyby nie ona i nie Starski, za pierwszym razem nie wyjechałbym do Paryża i nie zbliżyłbym się z Geistem, a pod Skierniewicami, nie uleczyłbym się z głupoty... Wszakże to moi dobrodzieje, ci państwo... Nawet powinienbym wyswatać tę do-