Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/357

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pod pręgierz biedną kobietę, słabą istotę, nad którą tak łatwa jest zemsta, kiedy się ma za sobą majątek, stanowisko i przesądy publiczne!... Ale po panu nie spodziewałam się tego... Cha! cha! cha!... I to jest ten nowy człowiek, ten bohater, który cierpi i milczy... O, wy wszyscy jesteście jednakowi!...
— Przepraszam; ale... o co właściwie ma pani pretensyą do barona?
Z oczu pani Wąsowskiej posypały się błyskawice.
— Kochał baron Ewelinę, czy nie?... — zapytała.
— Waryował za nią!
— Otóż nieprawda, on udawał, że ją kochał, kłamał że ubóstwia... Ale przy najpierwszej sposobności dowiódł, że nawet nie traktował jej jak równego sobie człowieka, ale jak niewolnicę, której, za chwilę słabości, można założyć powróz na szyję, wyciągnąć na rynek, okryć sromotą... O, wy panowie świata, obłudnicy!... Dopóki was zaślepia zwierzęcy instynkt, włóczycie się u nóg, gotowiście spełnić podłość, kłamiecie: ty najdroższa... ty ubóstwiana... za ciebie oddałbym życie... Kiedy zaś biedna ofiara uwierzy waszym krzywoprzysięstwom, zaczynacie się nudzić, a jeżeli i w niej odezwie się ludzka, ułomna natura, depczecie ją nogami... Ach, jakie to oburzające, jakie to nikczemne... Czy mi pan co nareszcie odpowiesz?...