Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/344

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie, tylko z barona... A pan dlaczego nie podjąłeś się zorganizować pracowni technologicznej?
— Dajże mi pan spokój! Wolę pojechać do gotowej pracowni, a nie dopiero tworzyć nową, z którejbym nie doczekał się owoców i sam zmarniał. Nato trzeba mieć zdolności administracyjne i pedagogiczne, a już bynajmniej nie myśleć o machinach latających?...
— Więc?... — spytał Wokulski.
— Jakie więc?... Bylem odebrał mój kapitalik, jaki jeszcze mam na hipotece, a o który od trzech lat nie mogę się doprosić, zmykam zagranicę i naseryo biorę się do roboty. Tutaj można nietylko rozpróżniaczyć się, ale zgłupieć i skwaśnieć...
— Pracować wszędzie można.
— Facecye!... — odparł Ochocki. — Bo nawet, pominąwszy brak pracowni, tu przedewszystkiem niema naukowego klimatu. To jest miasto karyerowiczów, między którymi istotny badacz uchodzi za gbura, albo waryata. Ludzie uczą się nie dla wiedzy, ale dla posady; a posadę i rozgłos zdobywają przez stosunki, przez baby, przez rauty, czy ja wiem wreszcie przez co!... Skąpałem się w tej sadzawce. Znam prawdziwie uczonych, nawet ludzi z geniuszem, którzy nagle zatrzymani w swym rozwoju, wzięli się do dawania lekcyj, albo do pisania artykułów popularnych,