Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/316

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

panny Izabeli; śmiało przypatrywał się jej posągowym rysom, popielatym włosom, oczom mieniącym się wszystkiemi barwami, od niebieskiej do czarnej. I zdawało mu się, że na jej twarzy, szyi, ramionach i piersiach, widzi, jak piętna, ślady pocałunków Starskiego...
„Miał racyą Szuman — pomyślał — jestem naprawdę uleczony!...
Powoli jednak gniew ostygł w nim, a jego miejsce znowu zajął żal i smutek.
Przez kilka następnych dni Wokulski już nic nie czytał.
Prowadził ożywioną korespondencyą z Suzinem i dużo rozmyślał.
Myślał, że w obecnem położeniu, prawie od dwu miesięcy zamknięty w swoim gabinecie, już przestał być człowiekiem i zaczyna robić się czemś podobnem do ostrygi, która siedząc na jednem miejscu, bez wyboru przyjmuje od świata to, co jej rzuci przypadek.
A jemu co dał przypadek?
Najpierwiej podsunął książki, z których jedne oświeciły go, że jest don Quichotem, a inne obudziły w nim pociąg do cudownego świata, w którym ludzie posiadają władzę nad wszelkiemi siłami natury.
Więc chciał już nie być don Quichotem i zapragnął posiadać władzę nad siłami natury.
Potem kolejno wpadali do niego Szlangbaum