Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

który z żydami jest bardzo grzeczny, ale i bardzo zdaleka.
I kiedy tak Szlangbaum zadziera nosa, w mieście na żydów krzyk... Ile razy wstąpię na piwo, zawsze ktoś napada mnie i wymyśla, że Stach sprzedał sklep żydom. Radca narzeka, że żydzi zabierają mu trzecią część emerytury; Szprot utyskuje, że żydzi popsuli mu interesa; Lisiecki płacze, że mu Szlangbaum wymówił miejsce od świętego Jana, a Klejn milczy.
Już i w gazetach zaczynają pisać przeciw żydom, ale co dziwniejsze nawet, że doktor Szuman, choć sam starozakonny, miał raz ze mną taką rozmowę:
— Zobaczysz pan, że przed upływem kilku lat z żydami będzie jakaś awantura.
— Za pozwoleniem — mówię — przecie sam doktor niedawno chwaliłeś ich!...
— Chwaliłem, bo to genialna rasa, ale podłe charaktery; wyobraź pan sobie, że Szlangbaumy, stary i młody, mnie chcieli okpić, mnie...
„Aha! — myślę sobie — zaczynasz się znowu nawracać, kiedy cię połaskotali za kieszeń...“
I, mówiąc prawdę, do reszty straciłem serce dla Szumana.
A co oni wygadują na Wokulskiego!... Marzyciel, idealista, romantyk... Może zato, że nigdy nie zrobił świństwa.