Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— I naturalnie przegrał pan?...
— Rozumie się... Szczęście ucieka od takich jak ja... — dodał, spoglądając na nią.
Panna Izabela lekko się zarumieniła.
Pociąg ruszył. Starski usiadł po lewej stronie panny Izabeli i zaczął z nią rozmawiać w połowie po polsku, w połowie po angielsku, coraz częściej wpadając w angielszczyznę. Wokulski siedział naprawo od panny Izabeli, nie chcąc jednak przeszkadzać w rozmowie, wstał ztamtąd i usiadł za panem Tomaszem.
Pan Łęcki, trochę niezdrów, odział się w hawlok, w pled i jeszcze położył kołdrę na nogach. Kazał pozamykać wszystkie okna w wagonie i przyćmić latarnie, które go raziły. Obiecywał sobie, że zaśnie, nawet czuł, że go sen morzy; tymczasem wdał się w rozmowę z Wokulskim i szeroko zaczął mu opowiadać o siostrze Hortensyi, która zamłodu była do niego bardzo przywiązana, o dworze Napoleona III-go, który z nim kilka razy rozmawiał, o uprzejmości i miłostkach Wiktora Emanuela i o mnóstwie innych rzeczy.
Wokulski słuchał go uważnie do Pruszkowa. Za Pruszkowem zmęczony i jednostajny głos pana Tomasza zaczął go męczyć. Zato coraz wyraźniej wpadała mu w ucho rozmowa panny Izabeli ze Starskim, prowadzona po angielsku. Usłyszał nawet kilka zdań, które go zainteresowały i zadał sobie pyta-