Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do swej małżonki nie o czwartej, ale dopiero około piątej.
Był ubrany w nowy tużurek i świeży kapelusz, w ręku trzymał laseczkę ze srebrną końską nogą. Miał minę spokojną, ale pod temi pozorami wierny sługa dostrzegł mocne wzruszenie. Już w przedpokoju binokle dwa razy spadły baronowi, a lewa powieka drgała mu bezporównania częściej, aniżeli przed pojedynkiem, albo nawet przy sztosie.
— Zamelduj mnie pani baronowej — rzekł pan Krzeszowski, nieco przytłumionym głosem.
Leon otworzył drzwi salonu i prawie groźnie zawołał:
— Jaśnie pan!
A gdy baron wszedł, zamknął za nim drzwi, odprawił Maryannę, która przybiegła z kuchni i sam zaczął podsłuchiwać.
Pani baronowa, siedząca z książką na kanapie na widok męża powstała; gdy baron złożył jej głęboki ukłon, chciała odkłonić się, ale znowu upadła na kanapę.
— Mężu mój... — szepnęła, zasłaniając twarz rękoma. — O! co ty robisz...
— Przykro mi bardzo, — rzekł baron, kłaniając się poraz drugi — że składam pani uszanowanie w takich warunkach...
— Ja wszystko gotowa jestem przebaczyć, jeżeli...
— Jestto bardzo zaszczytne dla nas obojga —