Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jeszcze miesiąc temu nazywałeś pan żydów parchami?...
— Bo oni są parchy. Ale ich system jest wielki: on tryumfuje, kiedy wasz bankrutuje.
— A gdzież on siedzi ten nowy system?
— W umysłach, które wyszły z masy żydowskiej, ale wzbiły się do szczytów cywilizacyi. Weź pan Heinego, Bornego, Lassala, Marxa, Rotszylda, Bleichrӧdera, a poznasz nowe drogi świata. To żydzi je utorowali: ci pogardzani, prześladowani, ale cierpliwi i genialni.
Rzecki przetarł oczy; zdawało mu się, że śni na jawie. Wreszcie rzekł pochwili:
— Wybacz doktor, ale... czy pan nie żartujesz ze mnie?... Pół roku temu, słyszałem od pana coś zupełnie innego...
— Pół roku temu — odparł rozdrażniony Szuman — słyszałeś pan protesty przeciw starym porządkom, a dziś słyszysz nowy program. Człowiek patrzy dokoła siebie, myśli, sądzi i, w rezultacie, odpycha dawne złudzenia, przekonawszy się, że są złudzeniami... Ale pan tego nie pojmujesz, ani Wokulski... Wszyscy bankrutujecie, wszyscy... Całe szczęście, że wasze miejsca zajmują świeże siły.
— Nic pana nie rozumiem.
— Zaraz mnie pan zrozumiesz — prawił doktor, gorączkując się coraz mocniej. — Weź pan rodzinę Łęckich, co oni robili? Trwonili majątki; trwonił dziad, ojciec i syn, któremu w rezultacie