Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ty — rzekła, pohamowawszy westchnienie — chociaż...
— Widzisz jakieś: chociaż? — spytała panna Izabela z nieudanem zdziwieniem.
— Powiem ci coś — ciągnęła pani Wąsowska tonem niezwykłego u niej spokoju. — Prezesowa bardzo lubi Wokulskiego, zdaje mi się, że go bardzo dobrze zna, choć nie wiem zkąd i często rozmawia ze mną o nim... I wiesz, co mi raz powiedziała?
— Ciekawam?... — odparła panna Izabela, coraz mocniej zdziwiona.
— Powiedziała mi: obawiam się, że Bela wcale nie rozumie Wokulskiego. Zdaje mi się, że z nim igra, a z nim igrać niemożna. I jeszcze zdaje mi się, że oceni go zapóźno...
— Tak powiedziała prezesowa? — rzekła chłodno panna Izabela.
— Tak! Zresztą powiem ci wszystko. Swoję rozmowę zakończyła słowami, które dziwnie mnie poruszyły... „Wspomnisz sobie moje słowa, Kaziu, że tak będzie, bo umierający widzą jaśniej“...
— Czy z prezesową aż tak źle?
— W każdym razie niedobrze — sucho zakończyła pani Wąsowska, czując, że rozmowa zaczyna się rwać...
Nastała chwila milczenia, którą szczęściem przerwało wejście Ochockiego. Pani Wąsowska znowu bardzo serdecznie pożegnała pannę Izabelę i rzu-