Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oczy Wokulskiego, Ponieważ miała do wyboru albo przypisać swoje tryumfy „temu wiekowi,“ albo Wokulskiemu, więc... poczęła zastanawiać się nad Wokulskim.
Kto wie, czy nie był on mimowolnym twórcą uwielbień, które ją ze wszech stron otaczały?...
Zaczęła przypominać sobie.
Przedewszystkiem ojciec pana Niwińskiego, miał kapitały we współce, którą założył Wokulski, a która, (o czem było wiadomo nawet pannie Izabeli), przynosiła wielkie zyski. Następnie pan Malborg, który ukończył jakąś szkołę techniczną, (z czem się nie zdradzał), za pośrednictwem Wokulskiego, (co w najgłębszej zachował dyskrecyi), starał się o posadę przy kolei. I rzeczywiście dostał taką, która posiadała jednę wielką zaletę, że nie wymagała pracy i jednę straszną wadę, że nie dawała trzech tysięcy rubli pensyi. Pan Malborg miał nawet o to żal do Wokulskiego; lecz, ze względu na stosunki, ograniczał się na wymawianiu jego nazwiska z ironicznym półuśmiechem.
Pan Szastalski nie miał kapitałów we współce, ani posady przy kolei. Ale ponieważ dwaj jego przyjaciele, panowie Niwiński i Malborg, mieli do Wokulskiego pretensyą, więc i on miał do Wokulskiego pretensyą, którą formułował, wzdychając obok panny Izabeli i mówiąc:
— Są ludzie szczęśliwi, którzy...
O tem, jak wyglądają ci „którzy?...“, panna