Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/092

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Lalka stłukła się panie...
— Ta wasza lalka, od pani Krzeszowskiej?...
— Ta...
— Nu, to stłukła się jej tylko głowa, a reszta gdzie?...
— Na strychu panie... Oj co ja będę miała!
— Nic panna nie będzie miała; gorzej byłoby nie odpowiedzieć prawdy. A pani oskarżycielka słyszy co jest?...
Baronowa spuściła oczy i skrzyżowała ręce na piersi jak męczennica.
Sędzia zaczął pisać. Siedzący w drugiej ławce (maglarz oczywiście) odezwał się do damy czerwonej na twarzy:
— A co, ukradła?... Widzisz pani, co się teraz zrobiło z paninej gęby?... Hę?...
— Jak kobieta jest ładna, to się i z kryminału wygrzebie — rzekła czerwona dama do swojej sąsiadki.
— Ale pani się nie wygrzebiesz... — mruknął maglarz.
— Głupiś pan!...
— Paniś głupsza...
— Ciszej!... — zawołał sędzia.
Kazano nam wstać i usłyszeliśmy wyrok najzupełniej uniewinniający panią Stawską.
— Teraz — zakończył sędzia, skończywszy czytanie — może pani podać skargę o potwarz.