Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/038

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

handlowy, mam żonę, dzieci i terminowe interesa...
— Zmuszę pana do pojedynku!
— Co to zmuszę?... Ciupasem mnie pan sprowadzisz, czy co?... A jakbyś mi pan coś podobnego powiedział po trzeźwemu, tobym poszedł do cyrkułu i daliby panu pojedynek...
— Jesteś pan bez honoru! — zawołałem.
Teraz on zaczął bić w stół...
— Kto bez honoru?... Komu pan to mówisz?... Nie płacę weksli, czy daję zły towar, czym bankrutował?... Zobaczymy w sądzie, kto ma honor...
— Uspokójcie się! — prosił radca Węgrowicz. — Pojedynki to były w modzie dawniej, nie teraz... Podajcie sobie ręce...
Wstałem od stołu zalanego piwem, zapłaciłem w bufecie i wyszedłem. Noga moja więcej nie postanie w tej podłej dziurze...
Naturalnie, że po takiem wzburzeniu nie mogłem już być u pani Stawskiej. Zpoczątku myślałem nawet, że całą noc spać nie będę. Alem jakoś zasnął. A gdy Stach przyszedł na drugi dzień do sklepu, zapytałem go:
— Wiesz, co mówią?... Że sklep sprzedajesz?...
— A choćbym sprzedał, cóżby w tem było złego?...