Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/470

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Widziałem ogromne lasy, w których człowiek ukazywał się raz na kilka lat, a jednak rosły bujniej, aniżeli nasze...
— Ach, niech pan tak nie mówi!... To jest poniżanie wartości ludzkiej, nawet niezgodne z Pismem świętem. Bóg oddał przecie ludziom ziemię na mieszkanie, a rośliny i zwierzęta na pożytek...
— Krótko mówiąc, według pani, natura powinna służyć ludziom, a ludzie klasom uprzywilejowanym i utytułowanym?... Nie pani. I natura i ludzie żyją dla siebie i tylko ci mają prawo władać niemi, którzy posiadają więcej sił i więcej pracują. Siła i praca są jedynemi przywilejami na tym świecie. Niejednokrotnie też tysiącletnie, ale bezwładne drzewa upadają pod ciosami kolonistów-dorobkiewiczów, a pomimoto, w naturze nie zachodzi żaden przewrót. Siła i praca, pani, nie tytuł i nie urodzenie...
Panna Izabela była rozdrażniona.
— Tu może mi pan mówić — rzekła — co pan chce, tu uwierzę we wszystko, bo dokoła widzę tylko pańskich sprzymierzeńców.
— Czy oni nigdy nie staną się sprzymierzeńcami pani!...
— Nie wiem... może... Tak często teraz słyszę o nich, że kiedyś mogę uwierzyć w ich potęgę.
Weszli na polankę zamkniętą wzgórzami, na których rosły pochylone sosny. Panna Izabela usia-