Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i oszczędził... raptem 300 rubli na rok! A że wasza kamienica kosztuje 90.000 rubli, więc na kupienie jej za cenę uczciwej pracy, mój ojciec musiałby żyć i zapisywać recepty przez 300 lat... Nie uwierzę zaś, ażeby ten nowy właściciel pracował od trzystu lat...
W głowie zaczęło mi krążyć od tych wywodów; młody człowiek zaś mówił dalej:
— Możecie nas wypędzić, owszem!... Wtedy dopiero przekonacie się, coście stracili. Wszystkie praczki, wszystkie kucharki z tej kamienicy stracą humor, a pani Krzeszowska już bez przeszkody zacznie śledzić swoich sąsiadów, rachować każdego gościa, który przychodzi do nich z wizytą i każde ziarno kaszy, które sypią do garnka... Owszem, wypędźcie nas!... Wtedy dopiero panna Leokadya zacznie wyśpiewywać swoje gamy i wokalizy z rana sopranem, a po południu kontraltem... I dyabli wezmą dom, w którym my jedni jako tako utrzymujemy porządek!
Zabraliśmy się do odejścia.
— Więc pan stanowczo nie zapłaci komornego? — spytałem.
— Ani myślę.
— Może choć od października zacznie pan płacić?
— Nie, panie. Niedługo już będę żył, więc pragnę przeprowadzić choćby jednę zasadę: jeżeli społeczność chce, ażeby jednostki szanowały umowę