Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/054

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z których każda warta milion... Co za niewygoda bez binokli!... No i wyobraź sobie hrabia: pieniądze rozeszły się, ale choroby zostały. Że zaś ja sam dorobiłem sobie parę nowych chorób i trochę długów, więc — sytuacya jasna: bylem się szpilką zadrasnął, muszę posyłać po trumnę i rejenta.
— Tek! — odezwał się hrabia. — Nie sądzę jednak, ażebyś pan, w podobnej sytuacyi, rujnował się na rejentów.
— Właściwie, to mnie rujnują komornicy...
Baron, opowiadając, niecierpliwie chwytał odgłosy dolatujące go z przedpokoju, ale — nic nie mógł zmiarkować. Dopiero gdy usłyszał zamykanie drzwi, zasuwanie zatrzasku i zakładanie łańcucha, nagle wrzasnął:
— Konstanty!...
Po chwili wszedł służący, nie zdradzając zbytecznego pośpiechu.
— Kto był?... Pewnie Goldcygier... Powiedziałem ci, ażebyś z tym łotrem nie wdawał się w żadne rozprawy, tylko porwał za łeb i zrzucił ze schodów. Wyobraź pan sobie — zwrócił się do Licińskiego — ten podły żyd nachodzi mnie ze sfałszowanym wekslem, na czterysta rubli i ma bezczelność żądać zapłaty!...
— Trzeba wytoczyć proces, tek...
— Ja nie wytoczę... Nie jestem prokuratorem, który ma obowiązek ścigać fałszerzy. Zresztą nie chcę dawać inicyatywy do gubienia jakiegoś