Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 03.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dziej, że Tutmozis, porzuciwszy rolę wice-gospodarza, zrobił się najbardziej ożywionym biesiadnikiem.
— Poufnie rzeknę waszej świątobliwości — szepnął Antef — że biedny Tutmozis bardzo będzie musiał pilnować się wobec Hebron...
Ta pierwsza uczta przeciągnęła się do rana. Wprawdzie faraon zaraz wyjechał, lecz inni zostali — z początku na krzesłach, później na posadzkach... Aż wreszcie musiał Antef wozami rozesłać ich do domów, niby rzeczy martwe.
W kilka dni odbyła się uroczystość zaślubin.
Do pałacu Antefa zeszli się arcykapłani Herhor i Mefres, nomarchowie sąsiednich nomesów i najwyżsi dostojnicy miasta Tebów. Później przyjechał na dwukolnym wozie Tutmozis, otoczony oficerami gwardji, a na końcu — jego świątobliwość Ramzes XIII-ty.
Towarzyszyli panu: wielki pisarz, naczelnik łuczników, naczelnik konnicy, wielki sędzia, wielki skarbnik, arcykapłan Sem i jenerałowie adjutanci.
Gdy wspaniałe to zgromadzenie znalazło się w sali przodków najdostojniejszego Antefa, ukazała się Hebron w białych szatach, z licznym orszakiem przyjaciółek i służebnic. Wówczas ojciec jej, spaliwszy kadzidło przed Amonem, posągiem swego ojca i — siedzącym na wzniesieniu Ramzesem XIII-tym, oświadczył, że córkę swoją Hebron uwalnia z pod opieki i ofiaruje jej posag. Przyczem podał jej w złotej puszce odpowiedni akt, spisany na papirusie wobec sądu.
Po krótkiej przekąsce panna młoda wsiadła do kosztownej lektyki, niesionej przez ośmiu urzędników nomesu. Przed nią szła muzyka i śpiewacy, dokoła lektyki dostojnicy, a za nimi wielki tłum ludu. Cały ten orszak posuwał się ku świątyni Amona, przez najpiękniejsze ulice Tebów, wśród tłumu tak licznego, jak na pogrzebie faraona.
W świątyni lud został za murem, a państwo młodzi, faraon i dygnitarze weszli do sali kolumnowej. Tu Herhor spalił ka-