Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 03.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

faraon. — Muszę zwołać ogólne zgromadzenie wszystkich stanów, po trzynastu ludzi z każdego stanu. A gdy oni oświadczą, że Egipt jest w potrzebie, Labirynt dostarczy mi skarbów...
Bogowie! — dodał — za parę... za jeden z tych klejnotów, które tam leżą, można dać ludowi pięćdziesiąt odpoczynków na rok!... Nigdy chyba nie zostaną one lepiej użytemi...
Pentuer potrząsnął głową.
— Panie — rzekł — sześć miljonów Egipcjan, a ja i moi przyjaciele przed innymi, zgodzimy się, żebyś czerpał z tamtego skarbca. Ale... nie łudź się, wasza świątobliwość!... Bo stu najwyższych dostojników państwa oprze się temu, a wówczas Labirynt nic nie wyda...
— Więc oni chcą, ażebym chyba został żebrakiem przy której ze świątyń?... — wybuchnął faraon.
— Nie — odparł kapłan. — Oni lękać się będą, ażeby nie opróżnił się skarbiec raz napoczęty. Oni będą posądzali najwierniejsze sługi waszej świątobliwości o udział w zyskach, płynących z tego źródła... A wówczas zazdrość podszepnie im: dlaczego i wy nie mielibyście coś zyskać?... Nie niechęć do ciebie, panie, ale wzajemna nieufność, ale chciwość popchną ich do oporu.
Pan, wysłuchawszy tego, uspokoił się, a nawet uśmiechnął.
— Jeżeli tak jest, kochany Pentuerze, jak mówisz, to bądź spokojny — rzekł. — W tej chwili dokładnie zrozumiałem, w jakim celu Amon ustanowił władzę faraona i dał mu nadludzką potęgę. Dlatego, widzisz, ażeby stu, choćby najdostojniejszych łotrów, nie mogło zgubić państwa.
Ramzes podniósł się z krzesła i dodał:
— Powiedz memu ludowi, niech pracuje i będzie cierpliwy... Powiedz wiernym mi kapłanom, ażeby służyli bogom i uprawiali mądrość, która jest słońcem świata. A owych opornych i podejrzliwych dostojników mnie zostaw... Biada im, jeżeli rozgniewają moje serce!
— Panie — rzekł kapłan — jestem twoim wiernym sługą...